sobota, 10 stycznia 2015

Koty

Mniej więcej rok temu zawitała do nas śliczna, szarobura, ośmiomiesięczna kotka. Błąkała się po ulicach, skąd zabrali ją dobrzy ludzie, a później trafiła do nas. Nazwaliśmy ją Fufa. Jej imię ma związek z mięciutkim futerkiem, gdy się je wymawia, od razu nasuwa się skojarzenie z czymś przytulnym i miękkim :) 
Z początku była bardzo przestraszona nowym miejscem, ludźmi i wszystkim, co wokół niej się działo. Chowała się na długie godziny pod łóżkiem i za firankami. Im bardziej dochodziło do niej, że nic jej nie grozi, tym bardziej się rozluźniała i uspokajała. Mniej więcej 2 tygodnie od przybycia do nas wyglądała tak:

Takie ostrożne zachowanie zostało jej do dziś i myślę, że zawsze będzie troszkę bojaźliwa, ale z czasem było coraz lepiej :)
Ponieważ Fufa zostawała sama w domu przez większość dnia, postanowiliśmy sprawić jej towarzystwo. Początki były bardzo trudne ;)
Sprawcą zamieszania był mały, pięciomiesięczny, całkiem czarny kocurek, którego przygarnęliśmy w listopadzie ubiegłego roku ze schroniska dla zwierząt. Ze względu na jego bezczelne czasem zachowanie, odważny charakterek i kolor sierści dostał imię Czort ;) które, rzecz jasna, zazwyczaj zdrabniamy, bo też bardziej pasuje po prostu Czorcik!
Nowy towarzysz Fufinki jest całkiem od niej inny. Kiedy tylko po przybyciu do domu wydostał się z pudełka, w którym był transportowany, od razu rozpoczął eksplorowanie nowego terenu :) zwiedził wszystkie kąty, a na nieufną i syczącą na niego kotkę w ogóle nie zwracał żadnej uwagi. Przez pierwszych kilka dni Fufa absolutnie nie chciała Czorta zaakceptować, a na nas śmiertelnie się obraziła :D po około 2-3 tygodniach sytuacja się unormowała. Koty powoli zaczęły się ze sobą zapoznawać i zaprzyjaźniać.
Resztki nieufności i wrogości ;)
Ciekawe jest obserwowanie ich całkowicie odmiennych zachowań. Czorta wszędzie pełno, wszystkim się interesuje - oczywista sprawa, że najbardziej jedzeniem :) Jest też niesamowitym kocim przylepą; praktycznie kiedy tylko ktoś usiądzie na chwilę, zaraz wskakuje na kolana i domaga się głaskania. Fufa jest od niego o wiele spokojniejsza i bardziej nieśmiała, skryta. Chodzi własnymi ścieżkami i trudno ją pogłaskać, kiedy tego nie chce. Od czasu do czasu przychodzi sama i potrafi np. leżeć koło mnie całymi godzinami. Dużo też śpi :)
Teraz oba kotki są ze sobą bardzo zaprzyjaźnione. Przestały wykradać sobie nawzajem jedzenie i nauczyły się, która miseczka jest czyja ;) Raz za razem urządzają sobie szalone gonitwy, skaczą przez siebie nawzajem i walczą ze sobą dla zabawy. Bardzo częsty jest też taki widok:
Korzyści z posiadania zwierzęcia domowego są oczywiste i nie trzeba ich wymieniać :) miło jest też pomyśleć sobie, że można było pomóc zwierzakowi, który wcześniej pewnie niemało wycierpiał. Myślę, że teraz są całkiem zadowolone :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz